Na wstępie muszę zaznaczyć, że jestem fanka analizy fundamentalnej, a jeżeli myślę o analizie technicznej to w kategorii momentu wejścia na rynek, o ile o niej myślę. Wynika to z faktu, że inwestują długoterminowo, aby czerpać zyski np. z dywidend, więc bardziej zależy mi na tym, aby spółka rozwijała się w długim terminie niż na szybkim wzroście kursu. Wiąże się to z paroma kwestiami, które nie zostały poruszone w książce, a o których należałoby od razu powiedzieć.
Autor przez cały czas udowadnia, że gra z trendem bazująca na analizie technicznej sprawdza się zawsze i wszędzie w przeciwieństwie do analizy fundamentalnej, która po prostu nie działa. I wszystko pięknie tylko zapomina dla mnie o kilku podstawowych rozróżnieniach. Pierwsze z nich i chyba najważniejsze jest płynność rynku. Aby stosować analizę techniczną musimy mieć do czynienia z płynnym rynkiem na którym jest wielu kupujących i sprzedających, tak aby siły popytu i podaży nie zależały od obrotu w wysokości 1 sztuki. Tego problemu nie ma w przypadku analizy fundamentalnej, bo możemy kupować spółkę np. która jest dywidendowa i brak ruchów na niej albo mały obrót nie sprawia nam problemów, ponieważ kupiliśmy spółkę długoterminowo aby czerpać zyski z dywidend, a nie szybkiej sprzedaży licząc na wzrosty. Kolejnymi problemami, które nie zostały dla mnie w książce poruszone przy atakowaniu analizy fundamentalnej jest brak zwrócenia uwagi na horyzont czasowy inwestora, rodzaj rynku na którym gra, instrumenty jakie nabywa, czy czas jaki może poświęcić na doglądanie inwestycji.
I ten brak obiektywizmu w książce chyba najbardziej mi przeszkadzał, bo gdybym grała na rynkach terminowych wtedy wydawałoby się, że naturalnym wyborem byłaby analiza techniczna, a nie fundamentalna. Autor natomiast udowadnia, że rynek na którym się gra nie ma znaczenia (nie wspominając o strategii, bo jest jedyna słuszna – gra z trendem). Wisienką na torcie jest w pewnym momencie stwierdzenie, że Europejczycy (wszyscy jak leci bez wyjątku) nie wiedzą co to przedsiębiorczość, bo tylko Amerykanie się na tym znają.
Jednak żeby oddać sprawiedliwość autor krytykuje nie tylko analizę fundamentalną, ale również pewne aspekty analizy technicznej jak strategie jednodniowe czy wahadłowe, bo tylko strategia gry z trendem jest słuszna.
A skoro już mówimy o strategii gry z trendem rady, jakie przeczytamy w książce są bardzo ogólne i dotyczą rzeczy o których raczej każda osoba myśli np. aby nie rezygnować z pracy, bo na początku zanim nauczymy się rozpoznawać trend i opracujemy własną strategię, będziemy tracić pieniądze, abyśmy nie koncentrowali się na jednym rynku, czy konkretnym instrumencie. I oczywiście, abyśmy nie tracili pieniędzy tylko zarabiali 😊
Myślę, że jest wiele wartościowych książek jeżeli chodzi o analizę techniczną, jednak w moim odczuciu ta do nich nie należy. I jeżeli czekamy na lotnisku na przylot samolotu to możemy sobie poczytać, bo nie wymaga wielkiej koncentracji, a nawet jeżeli zapomnieliśmy gdzie czytaliśmy, to każdy rozdział jest taki sam opisuje Tradera, który błądzi i tracił pieniądze, bo stosuje inną strategię niż grę z trendem, odkrywa grę z trendem i odbywa podróż od zera do milionera.