To przerażające, że ojciec, który był wieloletnim alkoholikiem i kilkakrotnym bankrutem dostaje władzę absolutną nad swoją córką tylko dlatego, że stwierdził, iż wg niego takiej „opieki” wymaga. Jej opinia, że się boi tego człowieka, który jest nieobliczalny – nie jest brana pod uwagę. I tak w wieku 26 lat Britney została ubezwłasnowolniona przez człowieka, który traktował ją jak maszynkę do zarabiania pieniędzy, której jedynym zadaniem jest utrzymywanie go i świty, która ich otaczała. Uwolniła się spod tej „opieki”, dopiero jak miała 39 lat.
„Kobieta, którą jestem” jest biografią artystki, która miała spełniać oczekiwania innych ludzi: rodziny, mężczyzn, społeczeństwa, ale kiedy pytała samej siebie, czego chce? Słyszała, że nie ma prawa o sobie decydować, a jej pragnienia i potrzeby nikogo nie obchodzą.
Wreszcie jest to książka o batalii, jaka stoczyła Britney, aby usłyszeć swój głos i móc odpowiedzieć sobie na pytanie, czego potrzebuje, co będzie dla niej najlepsze.
Ciężko jest przejść obok tej książki obojętnie, szczególnie dla osoby, która jest w tym samym wieku, co Britney. Kiedy uświadomię sobie ogrom zniewolenia jakiego była udziałem, chce mi się po prostu krzyczeć.
Britney zaczyna swoją opowieść jak była nastolatką i uczciwie przyznaje się, że spróbowała picia i palenia jak miała 13 lat, uprawiania seksu w wieku 14 i zastania międzynarodową gwiazdą jak miała tych lat 16. Implikacje tak młodego wieku przy kulturze paparazzi, jaka panuje w Stanach Zjednoczonych nasuwa pewne podejrzenia, że mogła nie poradzić sobie z ogromem presji, jaka na nią spadła. Zresztą sama przyznaje, że nabawiła się fobii społecznej. Następnie opisuje swoje wzloty i upadki w życiu miłosnym, by przyznać, że po urodzeniu dzieci nabawiła się depresji poporodowej.
I tutaj na scenę wkracza tatuś.
Czy otoczył córkę opieką i zajął się problemami, jakie miała? Nie, poszedł do sądu, aby uzyskać nad majątkiem i córką kuratelę, a jego „receptą” na wyzdrowienie córki były psychotropy i praca bez przerwy. Kiedy ktoś zwracał uwagę, że może córka nie jest w dobrym stanie psychicznym odpowiedzią było stwierdzenie, że zarabia i to dużo zarabia, więc wszystko jest ok. Tymczasem ok nie było, o czym Britney pisze w książce.
Jest to historia uwięzienia, osoby pełnoletniej, w pełni władz umysłowych przez rodzinę, która chciała na niej zarabiać, napisana czasami w sposób chaotyczny, kiedy artystka chce powiedzieć kilka rzeczy na raz i bardzo emocjonalny, bo ciężko jest przerobić 13 lat i przejść nad tym do porządku dziennego. Jednak jest to ważny głos kobiety, która mimo beznadziejnej sytuacji walczyła o siebie i wygrała.
A dla mnie tak całkiem przyziemnie zupełnie inaczej słucha się jej muzyki, kiedy mam świadomość, co mogła przeżywać pisząc dany utwór.