Najpierw gra, później książka…

Zwykło się mówić najpierw film, później książka, albo najpierw książka dopiero potem film. Jednak przy ilu grach również mamy możliwość takiego dylematu?

Od razu przychodzi mi do głowy:

  • Wiedźmin i książki Andrzeja Sapkowskiego
  • Cyberpunk 2077 i książka „Cyberpunk 2077: Bez przypadku” Rafała Kosika, choć tutaj najpierw powstała gra, a dopiero później książka
  • Seria Assasin’s Creed i tutaj również to różnych części gry powstawały kolejne książki
  • Seria Diablo i książki Richard A. Knaak „Diablo: wojna grzechu”
  • Gamedec i książki Marcina Przybyłka
  • „Metro 2033” Dmitry Glukhovsky i gra o tym samym tytule
  • Gra jeszcze nie wydana na podstawie prozy Jacka Piekary i jego serii „Inkwizytor”
  • … to nie jest zamknięta lista 😊

I tutaj możemy rozróżnić dwa przypadki pierwszy, częściej spotykany, kiedy najpierw powstaje książka, a dopiero później na jej podstawie gra (przykład choćby Wiedźmina) oraz drugi, z którym również mamy do czynienia, najpierw powstaje gra, a później w jej uniwersum książka (przykład Cyberpunk).

Pierwszy raz do przeczytania książki zachęciła mnie gra „Gamedec”, gra wydana przez polskie studio Anshar Studios bardzo, ale to bardzo podpasowała mi jej komiksowa oprawa. Później dowiedziałam się, że jest to gra na podstawie książek Marcina Przybyłka, który brał udział w powstawaniu gry, więc naturalnym dla mnie było sięgnięcie po książkę „Gamedec: granice rzeczywistości” i tutaj zaczyna się zupełnie nowe doświadczenie zarówno z gry, jak i czytanej książki.

Czytamy książkę, jesteśmy w jej świeci, ale później musimy wrócić do rzeczywistości odłożyć książkę i zająć się innymi sprawami. Czasami dopada nas tak zwany „kac czytelniczy”, kiedy książka skończy się za szybko. Podobnie jest z grą wsiąkniemy w stworzony świat, ale gra się kiedyś kończy i możemy czuć pewien niedosyt, że to już koniec i musimy wracać do rzeczywistości. Natomiast przy takim połączeniu gra + książka możemy płynnie przechodzić z jednej rzeczywistości do drugiej cały czas pozostając w danym uniwersum i razem z bohaterami przeżywać przygody na nowo, z innych punktów widzenia.

Pamiętam jak skończyłam po dwóch latach grać w „Wiedźmina 3” (tak, wiem długo przechodziłam, ale jak to typowy niedzielny gracz, poświęcałam na grę 2 godziny tygodniowo – na ogół w niedzielę 😉) brakowało mi tego uniwersum, dlatego korzystając z okazji, że mogę sięgnęłam po książki Andrzeja Sapkowskiego. Mogę śmiało powiedzieć, że kaca po przejściu gry wyleczyłam książkami.

Teraz mam w planach w ten sam sposób zagrać w Diablo oraz Cyberpunk 2077, dlatego, że mimo iż nie jest to oczywisty związek (gra i książka) to jednak świetnie się uzupełniający.