„W imię trzech diabłów. Historia polowań na czarownice” Dieter Breuers [recenzja]

Czarownice, inkwizycja, kościół – też macie takie skojarzenia, jak ktoś powie palenie czarownic na stosie? Ja miałam, ale już nie mam. Zmieniła to książka “W imię trzech diabłów” Dietera Breuersa. Książka napisana przez historyka – gawędziarza, aż momentami miałam wrażenie jakbym siedziała wieczorem w lesie przy ognisku i prosiła o kolejną historię, a tu tylko przewracałam stronę. Tak świetnie jest napisana ta książka.

Każdy rozdział zaczyna się historią, można by powiedzieć osoby wyciągniętej z tłumu. Poznajemy warunki społeczne w jakich żyła, tło historyczne, relacje gospodarcze jakie wtedy panowały, a nawet klimatyczne. Dowiadujemy się, dlaczego wg autora została posądzona o czary, czy trafiła do izby tortur i jaki finał one dla niej miały. Nie wszyscy i nie zawsze dawali się złamać na torturach, a trzeba przyznać, że były one okrutne. Autor opisuje na czym te tortury polegały i jak mniej więcej wyglądał ich przebieg.

I w ten właśnie sposób przechodzimy przez całe średniowiecze od początku polowań na czarownice, aż po koniec tej histerii, czyli autor przeprowadza nas od wieku XII aż do XVIII.

Jedna nie tylko o anonimowych ludziach jest mowa, których poznajemy dopiero na karcie książki, wspomina również historię Dziewicy Orleańskiej, czyli Joanna d’Arc oraz opisuje początki legendy o wilkołakach i jak to się stało, że udomowione wilki nagle przestały być częścią stada przy ludziach, a stały się złymi wilkami z lasu, co zabijały owce.

Poznajemy również historię inkwizycji, skąd wziął się „rytuał rzymski” – późniejsza podstawa do przeprowadzania egzorcyzmów. Nie można jednak powiedzieć, żeby autor koncentrował się na kościele, bardziej go zajmują aspekty społeczne, polityczne i gospodarcze. Gdyż mimo przekonania, jakie można żywić, to nie inkwizycja była głównym motorem napędowym polowań na czarownice, ale zwykli ludzie, a na stos szły nie tylko kobiety, ale również mężczyźni i dzieci, a powody tych polowań i oskarżeń o czary nie zawsze były szlachetne.

Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to brak źródeł historycznych na końcu książki, tłumaczenia autora, dlaczego ich tam nie ma jakoś mnie nie przekonały.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *